niedziela, 23 marca 2014

"Dwójki" odchodzą do lamusa, ale czy dobrze?


Dnia 24.04.2014 Narodowy Bank Polski wyemituje ostatnią okolicznościową monetę 2-złotową. "Dwójka" upamiętniająca 100. rocznicę urodzin Jana Karskiego zamknie pewną, ważną epokę w polskiej numizmatyce popularnej. Ich miejsce mają zająć okolicznościowe monety 5-złotowe. Pierwsza zostanie wyemitowana już w maju 2014 roku w ramach serii "Odkryj Polskę". Przez fora internetowe przetoczyła się fala komentarzy - zarówno pozytywnych jak i negatywnych, dotyczących dość drastycznego ruchu emitenta. Miejsce kilkunastu emisji "dwójek" w roku zajmą zaledwie 2 emisje "piątek". Długo zastanawiałem się czy zabrać na łamach bloga głos w tej sprawie. Zdecydowałem, że błędem byłoby nie napisać, ponieważ dla znacznej większości młodych numizmatyków, to właśnie popularne "GN-y" (skrót od Nordic Gold z jakiego bito 2 złote okolicznościowe) były początkiem przygody z monetami.


TŁO HISTORYCZNE:

Pierwsze 2-złotowe monety okolicznościowe zostały wyemitowane wraz z denominacją w 1995 roku. Epokę "dwójek" rozpoczęła moneta "Katyń - Miednoje - Charków 1940". Zarówno ona jak i pięć kolejnych tematów w 1995 roku, bite były na krążku miedzioniklowym o średnicy 29,5 mm. Pierwszego GN-a, NBP wyemitował w 1996 roku. Na wizerunku zaprezentowano popiersie Zygmunta II Augusta. Przez długie lata to właśnie ta emisja była i jest nadal symbolem tego, ze na "dwójkach" wielu zbiło fortunę. W szczytowych okresach hossy numizmatycznej, ta niepozorna moneta 2 złotowa kosztowała nawet ponad 400 zł. Żadna inna moneta o tym nominale już nigdy nie powtórzyła sukcesu pierwszego GN-a.

Przez kolejne kilkanaście lat, Mennica Polska wybiła a Narodowy Bank Polski wyemitował kilkaset tematów monet 2-złotowych. Jedne odnosiły się do ważnych rocznicowych wydarzeń w historii Polski. Wiele z nich poświęcone było najciekawszym miastom i zabytkom polskim, ale bez wątpienia sztandarową serią był przyrodniczy cykl "Zwierzęta Świata".

Przez lata emisje monet 2-złotowych żyły własnym życiem. To właśnie dla nich przeważająca część kolekcjonerów współczesnych monet pamiątkowych odwiedzała sklepy numizmatyczne, udzielała się na monetarnych forach numizmatycznych i z niecierpliwością oczekiwała na kolejną emisję za 1 czy 2 miesiące (bo z taką częstotliwością je emitowano). Ci, których nie było stać na wydanie 70-100 zł na srebrną monetę z ogromnym zaangażowaniem i pietyzmem kolekcjonowali kolejne emisje Nordic Gold. Wydanie 2 czy 3 złotych miesięcznie na kolejny walor do kolekcji nie było znacznym nadwyrężeniem budżetu. Mało tego te popularne monety zbierali również Ci, którzy z rynkiem numizmatycznym nie byli bezpośrednio związani. Znam wielu pracowników sklepów czy urzędów, którym przypadkiem podczas wizyty klienta „wpadła do ręki” okolicznościowa moneta 2 złote. Sztuka do sztuki i tak zaczęły powstawać ich zbiory numizmatyczne. Niektórzy zaopatrzyli się w katalog monet i dokupowali w sklepach numizmatycznych brakujące tematy. Traktowali to jako niegroźne hobby – niektórzy po kompletny zbiór przekazali swoim dzieciom czy wnukom.

Naprawdę i bez przesady, o monetach 2-złotowych i numizmatycznych historiach z nimi związanych, można by napisać naprawdę ciekawą książkę, dokumentującą epokę Nordic Gold w mennictwie polskim.

NOWA EPOKA:

Informacje dotyczące zmian jakie planuje NBP pojawiły się pod koniec października 2013 roku w komunikacie emitenta, dot. zmian polityki sprzedaży monet i banknotów kolekcjonerskich. Jeden akapit dotyczył monet okolicznościowych 2 złote. Dość lakonicznie wyjaśniono tam iż nowe 5-złotówki będą posiadały identyczne parametry techniczne co "piątki" powszechnego obiegu.

W kolejnych komunikatach i wystąpieniach NBP bardziej szczegółowo wyjaśnił powód takiej zmiany - emitent dostawał wiele sygnałów niezadowolenia z rynku, że 2 złote Nordic Gold nie są kompatybilne z różnymi urządzeniami na monety (automaty parkingowe, n napoje i inne) oraz że wielu sprzedawców nie chce ich przyjmować jako prawnego środka płatniczego. W rezultacie większość 2-złotówek, poza niewielką ilością, które trafiły do kolekcjonerów, była z powrotem zwracana do oddziałów NBP. Moneta nie spełniała zatem swojego podstawowego celu, jakim jest jej udział w powszechnym obiegu.

Antidotum na to ma być według NBP wycofanie emisji Nordic Gold 2 złote i zastąpienie ich 5-złotowymi monetami okolicznościowymi o identycznych parametrach technicznych co obecnie krążąca w obiegu „piątka”.

Pierwsza emisja nowej monety okolicznościowej „25 lat wolności” w ramach serii „Odkryj Polskę”, będzie miała miejsce już w maju 2014 roku. Nakład będzie ograniczony do 1 500 000 mln sztuk. Kolejna i ostania w 2014 roku emisja okolicznościowej 5-złotówki będzie miała miejsce w listopadzie 2014 roku (wg. planu emisyjnego NBP). Nakład niższy od poprzedniej, bo zaledwie 1 200 000 sztuk. I tu pojawia się pierwszy zgrzyt.

Dwie emisje monet w roku to dla rynku kolekcjonerskiego stanowczo za mało. Dotychczas zbieracze dwuzłotówek średnio raz w miesiącu mogli uzupełnić swoją kolekcję o nową monetę. Rocznie kolekcja rozrastała się o 12 z czasem i więcej monet. Przy nowym planie NBP, kolekcja monet 5-złotowych będzie rozrastała się maksymalnie o dwie emisje w roku. Dla kolekcjonera do stanowczo za mało i zapewne wielu z tych, którzy dalej będą chcieli zbierać popularne monet okolicznościowe, przemyśli czy przypadkiem nie zainteresować się innymi monetami – chociażby bimetalowymi monetami 2-euro (możliwości jest wiele).

Drugim argumentem emitenta za tym, aby wprowadzić 5-złotówki o identycznych parametrach co obiegowe monety o tym samym nominale, jest to że dzięki temu będą kompatybilne ze wszystkimi urządzeniami i z powodzeniem będą mogły trafić do powszechnego obiegu. To akurat uważam, że jest bardzo dobry pomysł i popieram w tym emitenta. Wiele krajów emituje bowiem okolicznościowe monety stopowe o takich samych parametrach jak te powszechnego obiegu. Jednak w formie, którą proponuje NBP plan ten może się nie udać. Emisja 1 500 000 sztuk i to zaledwie 2 razy w roku to w mojej ocenie stanowczo za mało, aby monety te były na tyle popularne żeby zaspokoiły potrzeby kolekcjonerów i równolegle krążyły w powszechnym obiegu.

Obawiam się, że przy takiej ilości emisji i przy takich nakładach monety te będą tylko i wyłącznie pożywką dla spekulantów handlujących nie monetami a workami monet. W rezultacie do powszechnego obiegu trafi znikomy procent nowych „piątek”, a plan NBP spali na panewce. Jedynym wyjściem a właściwie próbą wpuszczenia tych monet do powszechnego obiegu byłoby wydawanie większości nakładu z NBP bezpośrednio bankom, urzędom czy sklepom, które przy wydawaniu reszty klientom powoli wpuszczały by je do powszechnego obiegu. Jako walor kolekcjonerski, moneta ta będzie wówczas trudniej dostępna a przy zwiększeniu ilości emisji w roku z powodzeniem uzupełniłaby lukę po odchodzących „dwójkach”. Wilk byłby syty (monety w obiegu) i owca cała (kolekcjonerzy nadal mieli by co zbierać).



1 komentarz: