Dnia 24.04.2014 Narodowy Bank Polski wyemituje
ostatnią okolicznościową monetę 2-złotową. "Dwójka" upamiętniająca
100. rocznicę urodzin Jana Karskiego zamknie pewną, ważną epokę w polskiej
numizmatyce popularnej. Ich miejsce mają zająć okolicznościowe monety
5-złotowe. Pierwsza zostanie wyemitowana już w maju 2014 roku w ramach serii
"Odkryj Polskę". Przez fora internetowe przetoczyła się fala
komentarzy - zarówno pozytywnych jak i negatywnych, dotyczących dość
drastycznego ruchu emitenta. Miejsce kilkunastu emisji "dwójek" w
roku zajmą zaledwie 2 emisje "piątek". Długo zastanawiałem się czy
zabrać na łamach bloga głos w tej sprawie. Zdecydowałem, że błędem byłoby nie
napisać, ponieważ dla znacznej większości młodych numizmatyków, to właśnie
popularne "GN-y" (skrót od Nordic Gold z jakiego bito 2 złote
okolicznościowe) były początkiem przygody z monetami.
TŁO HISTORYCZNE:
Pierwsze 2-złotowe monety okolicznościowe
zostały wyemitowane wraz z denominacją w 1995 roku. Epokę "dwójek"
rozpoczęła moneta "Katyń - Miednoje - Charków 1940". Zarówno ona jak
i pięć kolejnych tematów w 1995 roku, bite były na krążku miedzioniklowym o
średnicy 29,5 mm. Pierwszego GN-a, NBP wyemitował w 1996 roku. Na wizerunku
zaprezentowano popiersie Zygmunta II Augusta. Przez długie lata to właśnie ta
emisja była i jest nadal symbolem tego, ze na "dwójkach" wielu zbiło
fortunę. W szczytowych okresach hossy numizmatycznej, ta niepozorna moneta 2
złotowa kosztowała nawet ponad 400 zł. Żadna inna moneta o tym nominale już
nigdy nie powtórzyła sukcesu pierwszego GN-a.
Przez kolejne kilkanaście lat, Mennica Polska wybiła a
Narodowy Bank Polski wyemitował kilkaset tematów monet 2-złotowych. Jedne
odnosiły się do ważnych rocznicowych wydarzeń w historii Polski. Wiele z nich
poświęcone było najciekawszym miastom i zabytkom polskim, ale bez wątpienia sztandarową
serią był przyrodniczy cykl "Zwierzęta Świata".
Przez lata emisje monet 2-złotowych żyły własnym
życiem. To właśnie dla nich przeważająca część kolekcjonerów współczesnych
monet pamiątkowych odwiedzała sklepy numizmatyczne, udzielała się na monetarnych
forach numizmatycznych i z niecierpliwością oczekiwała na kolejną emisję za 1
czy 2 miesiące (bo z taką częstotliwością je emitowano). Ci, których nie
było stać na wydanie 70-100 zł na srebrną monetę z ogromnym zaangażowaniem i
pietyzmem kolekcjonowali kolejne emisje Nordic Gold. Wydanie 2 czy 3 złotych
miesięcznie na kolejny walor do kolekcji nie było znacznym nadwyrężeniem
budżetu. Mało tego te popularne monety zbierali również Ci, którzy z rynkiem
numizmatycznym nie byli bezpośrednio związani. Znam wielu pracowników sklepów
czy urzędów, którym przypadkiem podczas wizyty klienta „wpadła do ręki”
okolicznościowa moneta 2 złote. Sztuka do sztuki i tak zaczęły powstawać ich
zbiory numizmatyczne. Niektórzy zaopatrzyli się w katalog monet i dokupowali w
sklepach numizmatycznych brakujące tematy. Traktowali to jako niegroźne hobby –
niektórzy po kompletny zbiór przekazali swoim dzieciom czy wnukom.
Naprawdę i bez przesady, o monetach 2-złotowych i
numizmatycznych historiach z nimi związanych, można by napisać naprawdę ciekawą
książkę, dokumentującą epokę Nordic Gold w mennictwie polskim.
NOWA EPOKA:
Informacje dotyczące zmian jakie planuje NBP pojawiły
się pod koniec października 2013 roku w komunikacie emitenta, dot. zmian polityki sprzedaży monet i
banknotów kolekcjonerskich. Jeden akapit dotyczył monet
okolicznościowych 2 złote. Dość lakonicznie wyjaśniono tam iż nowe 5-złotówki
będą posiadały identyczne parametry techniczne co "piątki"
powszechnego obiegu.
W kolejnych komunikatach i wystąpieniach NBP bardziej
szczegółowo wyjaśnił powód takiej zmiany - emitent dostawał wiele sygnałów
niezadowolenia z rynku, że 2 złote Nordic Gold nie są kompatybilne z różnymi
urządzeniami na monety (automaty parkingowe, n napoje i inne) oraz że wielu
sprzedawców nie chce ich przyjmować jako prawnego środka płatniczego. W
rezultacie większość 2-złotówek, poza niewielką ilością, które trafiły do
kolekcjonerów, była z powrotem zwracana do oddziałów NBP. Moneta nie spełniała
zatem swojego podstawowego celu, jakim jest jej udział w powszechnym obiegu.
Antidotum na to ma być według NBP wycofanie emisji
Nordic Gold 2 złote i zastąpienie ich 5-złotowymi monetami okolicznościowymi o
identycznych parametrach technicznych co obecnie krążąca w obiegu „piątka”.
Pierwsza emisja nowej monety okolicznościowej „25 lat wolności” w ramach serii „Odkryj Polskę”, będzie miała miejsce już
w maju 2014 roku. Nakład będzie ograniczony do 1 500 000 mln sztuk.
Kolejna i ostania w 2014 roku emisja okolicznościowej 5-złotówki będzie miała
miejsce w listopadzie 2014 roku (wg. planu emisyjnego NBP). Nakład niższy od
poprzedniej, bo zaledwie 1 200 000 sztuk. I tu pojawia się pierwszy
zgrzyt.
Dwie emisje monet w roku to dla rynku
kolekcjonerskiego stanowczo za mało. Dotychczas zbieracze dwuzłotówek średnio
raz w miesiącu mogli uzupełnić swoją kolekcję o nową monetę. Rocznie kolekcja
rozrastała się o 12 z czasem i więcej monet. Przy nowym planie NBP, kolekcja
monet 5-złotowych będzie rozrastała się maksymalnie o dwie emisje w roku. Dla
kolekcjonera do stanowczo za mało i zapewne wielu z tych, którzy dalej będą
chcieli zbierać popularne monet okolicznościowe, przemyśli czy przypadkiem nie
zainteresować się innymi monetami – chociażby bimetalowymi monetami 2-euro (możliwości
jest wiele).
Drugim argumentem emitenta za tym, aby wprowadzić
5-złotówki o identycznych parametrach co obiegowe monety o tym samym nominale,
jest to że dzięki temu będą kompatybilne ze wszystkimi urządzeniami i z
powodzeniem będą mogły trafić do powszechnego obiegu. To akurat uważam, że jest
bardzo dobry pomysł i popieram w tym emitenta. Wiele krajów emituje bowiem okolicznościowe
monety stopowe o takich samych parametrach jak te powszechnego obiegu. Jednak w
formie, którą proponuje NBP plan ten może się nie udać. Emisja 1 500 000
sztuk i to zaledwie 2 razy w roku to w mojej ocenie stanowczo za mało, aby
monety te były na tyle popularne żeby zaspokoiły potrzeby kolekcjonerów i
równolegle krążyły w powszechnym obiegu.
Obawiam się, że przy takiej ilości emisji i przy
takich nakładach monety te będą tylko i wyłącznie pożywką dla spekulantów
handlujących nie monetami a workami monet. W rezultacie do powszechnego obiegu trafi
znikomy procent nowych „piątek”, a plan NBP spali na panewce. Jedynym wyjściem
a właściwie próbą wpuszczenia tych monet do powszechnego obiegu byłoby
wydawanie większości nakładu z NBP bezpośrednio bankom, urzędom czy sklepom,
które przy wydawaniu reszty klientom powoli wpuszczały by je do powszechnego obiegu.
Jako walor kolekcjonerski, moneta ta będzie wówczas trudniej dostępna a przy
zwiększeniu ilości emisji w roku z powodzeniem uzupełniłaby lukę po odchodzących
„dwójkach”. Wilk byłby syty (monety w obiegu) i owca cała (kolekcjonerzy nadal
mieli by co zbierać).
Bardzo ciekawie napisane. Super wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń