środa, 12 marca 2014

Brakuje ludzi do odczytów numizmatycznych? Kij ma dwa końce

Miłych informacji ciąg dalszy ...... nie wiem czy dla Was, ale dla mnie napewno:). Otóż dziś dostałem miły telefon z Płocka z zaproszeniem na wygłoszenie odczytu. Będzie to moja druga wizyta numizmatyczna w tym pięknym, nadwiślańskim mieście. Wstępnie ustaliliśmy termin na czwartek 12 czerwca. Robocza nazwa odczytu to "Mało znane zagadnienia numizmatyki rosyjskiej". W ciągu najbliższego tygodnia mamy dopracować szczegóły i potwierdzić wszystko - wtedy już oficjalnie opublikuję zapowiedź prelekcji. Dlaczego pisze o tym już dzisiaj? Ano dlatego, że podczas rozmowy telefonicznej z zapraszającym ucięliśmy sobie krótką pogawędkę właśnie na temat wykładów numizmatycznych, a właściwie tego, że jest coraz mniej chętnych osób do ich wygłaszania.

W czwartek 27 lutego 2014 roku miałem ogromną przyjemność gościć ponownie w radomskim oddziale PTN z odczytem numizmatycznym dot. rubla Konstantego. Właściwie było to spotkanie numizmatyczno-podróżnicze, ponieważ w drugiej części spotkania prezentowałem zdjęcia i opowiadałem o moim zeszłorocznym pobycie w Moskwie (o Europie Wschodniej będę na blogu pisał jeszcze nie raz, bo to region od dawna mnie fascynujący). Spotkanie to było współorganizowane przez PTN o/Radom oraz Łaźnię - Radomski Klub Środowisk Twórczych i Galerię. Jest to doskonały przykład fantastycznej kooperacji pomiędzy dwoma organizacjami w jednym mieście. Widać tam obopólne zaangażowanie we wspólne działania. Nadmienię, że spotkanie to odbyło się w ramach cyklu "Projekt Rosja", którego celem jest upowszechnianie wiedzy o Rosji i Rosjanach (pamiętajmy, szczególnie teraz, że Rosja to nie Putin, Rosja to wielu fantastycznych ludzi, ciekawa kultura, literatura, historia przez wieki związana mniej lub bardziej z Polską).

Dochodząc do sedna sprawy. Połowę sukcesu stanowią ludzie, czego radomski oddział PTN jest doskonałym przykładem. Jest tam wielu ludzi z pasją, którzy z pełnym zaangażowaniem włączają się w działalność swojego oddziału ... aż naprawdę chce się przyjeżdżać. Narazie nie mogę zdradzać szczegółów, ale niedługo sami na własne oczy zobaczycie jak prężnie i dynamicznie działa ten oddział ... ehh nic więcej już nie będę pisał, bo powiem za dużo.

fot. podczas odczytu w Radomiu
Druga sprawa dotycząca prelekcji numizmatycznych jest dużo bardziej drażliwa. Domyślacie się pewnie, że jeśli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze (już czuję w kościach jak z drugiej strony ekranu sypią się gromy na mój żarłocznie kapitalistyczny wpis, ale na początku tego bloga ostrzegałem, że nie zawsze będzie miło).

Wszyscy, którzy kiedykolwiek przygotowywali odczyt połączony z prezentacją przyznają mi zapewne rację, że nie trwa to 10 minut. Niejednokrotnie przygotowanie dobrego wystąpienia to kilka a nawet kilkanaście dni wyjęte z życia, dziesiątki przejrzanych strony internetowych i publikacji drukowanych, niejednokrotnie wielogodzinne posiedzenia w miejskich bibliotekach i konsultacje z innymi numizmatykami.

Kolejna sprawa to wygłoszenie samej prelekcji w miejscu docelowym. Pół biedy jeśli jest to w miejscu zamieszkania. Schody zaczynają się jednak w momencie, kiedy trzeba jechać kilkadziesiąt lub kilkaset kilometrów do innego miasta co wiąże się nie tylko z dużymi kosztami transportu, ale wielokrotnie koniecznością brania urlopu w pracy na jeden lub dwa dni.

Przechodzimy zatem do sedna sprawy. W momencie jeśli prelegent zapraszany jest na odczyt gdziekolwiek, czy to w miejscu zamieszkania czy dalej, w mojej ocenie powinien dostać za to wynagrodzenie - nawet symboliczne, ale zawsze. W ten sposób m.in. wyrażamy szacunek do wysiłku jaki dana osoba włożyła w przyjazd i przygotowanie wystąpienia.

Jednym z powodów, dla których owych prelegentów ubywa i nie ma komu wygłaszać odczytów jest m.in. to, że wiele organizacji zaprasza prelegenta, czasem na drugi koniec kraju za przysłowiowe "dziękuję". Niestety nie tędy droga. Działalność społeczna działalnością (i ja też ile tylko mogę to działam pro bono), ale jestem również zwolennikiem tego, że za pracę (a przygotowanie wykładu i potem jego prelekcja to praca) należy się wynagrodzenie. Pewnie wiele osób chciałby, aby w tym miejscu napisać ILE? Nie, tego nie zrobię...przynajmniej nie w tym wpisie, może w jednym z kolejnych w którym będę pisał jak i gdzie szukać pieniędzy na rozwój działalności regionalnych organizacji numizmatycznych.

Na koniec w ramach podsumowania chciałem w krótkich punktach zebrać moje argumenty przemawiające za tym, że prelegenci powinni być wynagradzani;

  1. zwiększa się poziom wygłaszanych referatów, prelegent bardziej się przykłada do jego przygotowania i potem wygłoszenia
  2. zwiększa się konkurencyjność i ilość prelegentów. Konkurencyjność powoduje konieczność utrzymywania wysokiego poziomu merytorycznego odczytów
  3. wysoki merytorycznie odczyt, odpowiednio wypromowany w danym mieście jest w stanie przyciągnąć większą liczbę słuchaczy
  4. prelegent czuje się doceniony ...
  5. otrzymane w ten sposób wynagrodzenie, prelegent może przeznaczyć na zbieranie materiałów do kolejnych wykładów (tak robię np. ja, że honoraria z odczytów przeznaczam na zakup rosyjskojęzycznej literatury numizmatycznej).
Wiem i doskonale zdaję sobie sprawę, że temat, który poruszyłem powyżej jest w środowisku numizmatyczny często tematem tabu. Mam nadzieję i bardzo liczę na to, że wpis ten będzie choć w małym stopniu przyczynkiem do dyskusji na ten temat, która mam nadzieję przełoży się pozytywnie na rozwój i podniesienie standardów polskiej numizmatyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz